“Tak bardzo bałam się, że zmienię się we własną matkę, że robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby się nią nie stać. Byłam pewna, że dobrze mi szło. Aż któregoś dnia, kiedy kłóciłam się z partnerem, z przerażeniem odkryłam, że zachowałam się dokładnie jak ona. Mina, gesty, ton głosu, nawet słowa. Jestem nią. I co teraz?” – Katarzyna
Czujesz czasem jak K. ten strach przed zmianą we własną matkę? Ja tak. Jeśli Ty też, to słuchaj uważnie:
- Ten strach to Twoja i moja zdrowa obawa przed niezdolnością do życia własnym życiem.
- Uzasadniony niepokój, że porwą nas rodzinne schematy, społeczne wzorce i zewnętrzne zobowiązania, które zmuszą nas do życia bardziej ograniczonego, niż pragną tego nasze dusze.
- To strach, że poświęcając czas i energię na opiekę nad dziećmi, wspieranie mężów i spełnianie oczekiwań wiecznie niezadowolonej matki, nasze własne życie przecieknie nam przez palce. Że będziemy żałowały, że nie postawiłyśmy na siebie bardziej. I że będzie już za późno.
- To znak, że wyczuwamy nieprzeżyte życia naszych matek i smuci nas ich los, a zarazem martwi, że go powtórzymy.
Bo dostrzegamy ich żal i rozgoryczenie, którym uderzają czasem w nas – swoje córki, wciąż stojące przed szansą, żeby nie powtórzyć ich błędów i nie przekazywać dalej ich ran.
Kiedy zachowujesz się jak swoja matka, stoisz przed szansą.
Tam, gdzie ku swojemu przerażeniu zachowujesz się jak ona, znajduje się tajemne wejście w głąb siebie i Twoja szansa na przemianę. To w tych sytuacjach wyraźnie widzisz: „Tu nie jestem sobą. To NIE JA.”
Bo to nie bycie swoją matką Cię przeraża, ale nie-bycie sobą.
Ale właśnie w tych sytuacjach, kiedy zachowujesz się jak ona, możesz wejść w swoje serce, przemienić historię i wyjść po drugiej stronie. To wtedy siedzisz za sterem i decydujesz, w którą stronę potoczy się teraz w tej konkretnej sytuacji Twoja historia.
TY.
Nie oczekiwania Twojej mamy.
Nie losy Twoich przodkiń.
Ostatnio złapałam się na tym, że kadzę naszemu nastoletniemu synowi jak moja mama kiedyś mnie. A on patrzy na mnie jak na kosmitkę i zastanawia się, o co mi chodzi. I wiesz co? Ja sama do dziś tego nie wiem.
Po prostu wpadłam w nieświadomy wzorzec. Wycięło mnie. Moja reakcja pt.: kadząca matka nastolatka poszła z automatu.
I trochę do dupy wyszło, a trochę nie. Bo dostałam szansę – chwilę namysłu, w której czas zwalnia, a ja mogę zatrzymać się i powiedzieć sobie: „Serio, kochana? Tak chcesz to załatwić?”.
To chwila, w której odzyskujesz wybór.
Siadasz za sterem swojego życia i świadomie wybierasz kierunek, jaki nadasz danej sytuacji poprzez zachowanie, postawę, reakcje czy słowa, które wybierzesz.
Kiedy odzyskujesz stery, przestaje straszyć Cię to, że zachowujesz się czasem jak własna matka. Robisz po prostu z tego okazję, aby zbliżyć się do samej siebie.
I to jest w sumie trochę zabawne, że nie chcesz być jak ona, ale… droga do siebie biegnie właśnie przez nią.

Bo dokładnie tam, gdzie zachowujesz się jak mama, jest Twoja szansa na przemianę.
To Twój klucz do bycia wolną, dorosłą, sprawczą kobietą, która wyłamuje się ze schematów i podejmuje własne decyzje o tym, co za chwilę zrobi ze swoją niewspierającą myślą, trudnym uczuciem, automatyczną reakcją. Ze swoim porankiem, dniem czy życiem.
Droga do bycia dorosłą kobietą biegnie przez matkę
Jak to czujesz? Nadal boisz się, że zmienisz się we własną matkę? Czy może chcesz wykorzystać to jako klucz do swojej kobiecej wolności?
Miałaś kiedyś taki moment, w którym zobaczyłaś w sobie swoją matkę? Jak się wtedy czułaś? Napisz do mnie na adres joanna@drogakobiety.pl Chcę usłyszeć Twoją historię!
A jeśli to, co napisałam, zajrzyj na stronę procesu terapeutyczno-rozwojowego WOLNA🕊, który pomoże Ci uwolnić się od mentalnego utknięcia w relacji z kontrolującą matką, stać się dorosłą, wolną kobietą i odzyskać swoje życie dla siebie.
Być może zbliża się ten moment, kiedy zamiast powtarzać historię mamy, zaczniesz pisać swoją własną. Już bez strachu o nie przeżyte życie.








